niedziela, 25 września 2011

29 Maj 2011 r. Starorobociański Wierch, Błyszcz, Bystra.

Swoje wielomiesięczne marzenie o wejściu na Starorobociański Wierch, oraz Błyszcz i Bystrą, które tak majestatycznie prezentują się od strony Schroniska na Hali Ornak, czy Smreczyńskiego Stawu, udało mi się zrealizować z grupką bliskich kolegów w maju 2011 r. Przyjechaliśmy wtedy w Tatry tylko na trzy dni, w tym weekend. W pamiętny niedzielny poranek wyruszyliśmy pięcioosobową grupą ze schroniska, w którym wcześniej spędziliśmy noc. Ci z Was, którzy podchodzili po stromych, wydawałoby się, niemających końca, kamiennych schodach na Ornak 1854 m n.p.m., wiedzą jak jest to wyczerpujące. Pogoda była kiepska, dookoła gęste chmury i mgła. Bardzo duża wilgotność i zimny wiatr powodowały, że stopniowo nasze ubrania stawały się mokre. Już na Iwaniackiej Przełęczy 1459 m n.p.m. dwóch kolegów nosiło się z zamiarem odwrotu. Ostatecznie w pełnym składzie doszliśmy do Ornaczańskiej Przełęczy 1795 m n.p.m. Widoczność była rzeczywiście słaba, spadła myślę maksymalnie do 20 – 30 metrów. Tu dwóch kolegów powzięło ostateczną decyzję o zejściu w dół. Zostaliśmy w trójkę. Przebrnęliśmy przez dość niebezpieczną, przepaścistą przełęcz i dotarliśmy do Siwej Przełęczy 1812 m n.p.m., gdzie krótko odpoczęliśmy. Po dotarciu do Głównej grani Tatr za pierwszy cel obraliśmy sobie Starorobociański Wierch 2176 m n.p.m, najwyższy szczyt polskich Tatr Zachodnich. Podejście było bardzo forsowne. Po zdobyciu szczytu nie ukrywaliśmy zadowolenia, tym bardziej, że nagle nie spodziewanie i bardzo powoli zaczęło się przejaśniać i mogliśmy miejscami dojrzeć przepiękny błękit nieba. Po omówieniu czy starczy nam sił na zdobycie Bystrej, udaliśmy się w jej kierunku. U podnóża góry zrobiło się już w pełni słonecznie. Podchodząc szlakiem na Bystrą, byliśmy już na Słowacji. Ku naszemu zachwytowi Główna grań Tatr, którą zostawiliśmy za sobą, stanowiła w tym momencie naturalną barierę pomiędzy dwoma porami roku, latem, lazurowym niebem, a spowitymi gęstymi chmurami surowymi jesiennymi warunkami po polskiej stronie. Gdyby tylko wspomnianych dwóch kolegów mogło się domyślać jak bardzo może odmienić się aura. A może po prostu nie mieli już sił ani ochoty kontynuować ciężkiego marszu. Szczyt Bystrej 2248 m n.p.m., najwyższego szczytu całych Tatr Zachodnich. Piękne widoki na leżące poniżej doliny, na oddalony nieco Starorobociański Wierch, który ukazał przed nami cały swój majestat i dumę. Na szlaku pojawiło się coraz więcej ludzi, jak się okazało głównie Słowaków. Schodząc w dół, „zaliczyliśmy” jeszcze Błyszcz 2158 m n.p.m., czyli zakończenie północnej grani Bystrej. Później granią doszliśmy do miejsca skąd skręciliśmy w prawo, w dół, w gęste, nieprzyjazne chmury, by zejść ku naszym miejscom noclegowym i oczekujących nas kolegów w Schronisku na Hali Ornak. Zejście było bardzo nużące i ciągnęło się w nieskończoność. Mieliśmy już w nogach tyle godzin marszu, że o chwilę nieuwagi, potknięcie i upadek na śliskich głazach było bardzo łatwo. Zeszliśmy na szczęście bezpiecznie do schroniska, a nazajutrz rano, pełni wrażeń, wszyscy w piątkę schodziliśmy do Kir, by potem dotrzeć z Zakopanego do Krakowa i rozjechać się do swoich domów w Polsce i za granicą. Na uwagę zasługuje tutaj właśnie fakt, że jeden kolega specjalnie przyleciał na parę dni z Irlandii, tylko po to, żeby odbyć z nami tą tatrzańską wyprawę. To wielka sprawa i liczę na jego towarzystwo na górskim szlaku jeszcze w przyszłości, jeśli tylko okoliczności na to pozwolą. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz