niedziela, 25 września 2011

Sierpień 2009 r. Skrzyczne 1257 m n.p.m.

Wtedy to wybrałem się z Olą na Skrzyczne 1257 m n.p.m., najwyższy szczyt w Beskidzie Śląskim. Pamiętam, że już po pierwszym podejściu, złapała mnie solidna zadyszka, zwątpienie i niechęć do pokonywania kolejnych trudności trasy i jej kontynuowania. Na szczęście słabość przeszła szybko, a my posuwaliśmy się do przodu w dobrych humorach aż na szczyt, pomimo mocno padającego po drodze w pewnym momencie deszczu. Na pewnym odcinku trasy mignęła przed nami sarna, na innym zauważyliśmy piękną jaszczurkę z żółtymi plamami, Salamandrę. Wreszcie szczyt, widoczność zerowa, radość, satysfakcja, że udało się nam razem, że weszliśmy. Mieliśmy w planach kolejne wspólne wycieczki w góry, jednak ta okazała się być pierwsza i jednocześnie ostatnia. Nie sądziłem, że wrócę w góry tak szybko potem, już sam. Przeżywane rozterki i problemy codzienne sprawiły, że obolała dusza i serce pragnęły wyrwać się z domu, aby być sam na sam ze sobą, w górach, na szlaku, pośród otaczającej przyrody. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz